Kierunek lekarski, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu - opinia studenta I roku studiów stacjonarnych

2

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Nauki jest rzeczywiście znacznie znacznie więcej niż w liceum. Trzeba od pierwszych dni zacząć wdrażać się w systematyczną naukę choćby i na następne ćwiczenia z anatomii, histologii czy biofizyki bo inaczej ma się zaległości nie do nadrobienia. W ciągu roku udawało mi się wyrobić z całą nauką w tygodniu, bez zarywania nocek, nadrabiania w weekendy i wstawania wcześnie przed zajęciami i mając jeszcze sporo czasu wolnego dla siebie, ale nie byłam nigdy jakoś bardzo ambitną studentką i interesowało mnie tylko byle zaliczyć wszystkie przedmioty. W weekendy udawało mi się wracać do domu i zwykle nawet nie zabierałam ze sobą książek. Przed dużymi kolokwiami i egzaminami robiłam tydzień bardzo intensywnej nauki (po 14-16h/dobę z przerwami na spanie i ewentualne zajęcia na uczelni) i udało mi się pozdawać wszystko w pierwszym terminie na tróje. Jak ktoś chce zdawać na 4 to wiadomo że musi przysiąść więcej, choć i tak w dużej mierze zależy to od sprytu i szczęścia na co i na kogo się trafi.

Biofizyka - Starsze roczniki nas nią straszyły ale moim zdaniem było całkiem w porządku. Ćwiczenia raczej ciekawe, na wykładach fajnie się spało (ale i tak trzeba je przerobić przed egzaminem). Sam egzamin raczej trudny, ale prof. K jest bardzo przyjazny i bardzo się stara żeby większość ludzi zdała.

Histologia - Promyk nadziei i balsam na skołatane nerwy studenta pierwszego roku. Wszystko odbyło się tak, jak było napisane w sylabusie, katedra poza samym egzekwowaniem wiedzy, faktycznie ją poszerzała. Prof. N kochać trzeba i szanować.

Fizjologia - mam mieszane uczucia. Zajęcia stacjonarne były ciekawe i z pewnością pomocne, natomiast reszta odbywała się w formie zdalnej. No właśnie. Wykłady były średnio pomocne, a uczelniane e-learningi w dużej mierze zrobione na odp****ol. Błędy merytoryczne, losowe przerwy w środku nagrania, asystenci czytający skrypt jakby za karę, każdy slajd nagrany z inną głośnością... Oczywiście zdarzały się niektóre seminaria zrobione naprawdę dobrze. Rzetelne przerobienie seminariów i baz z zeszłych lat wystarczyły mi do zdania egzaminu na dobrą ocenę. O kolokwiach zdalnych się nie wypowiem, bo jako że były zdalnie i na kamerkach to powstrzymam się od komentarza :)

Anatomia - creme de la creme pierwszego roku. Ciężko mi wyrazić w słowach jak bardzo mnie ten przedmiot zawiódł. Równie ciężko jest mi znaleźć coś, co było zrobione dobrze (może poza wykładami, które cały czas trzymały poziom). Mam wrażenie jakby Katedra nie miała pomysłu jak poprowadzić nasz rok i wymyślała to wszystko metodą prób i błędów.
Sylabus? Na tyle niejasny, że równie dobrze mógłby nie istnieć. Miejscami sam sobie przeczył a sama katedra wymyślała jak móc go obejść. Czasami idąc nam na rękę, zazwyczaj nie.
Preparaty? Z szacunku do Dawców się o nich nie wypowiem ale uważam, że wypada już zwrócić ciała rodzinom i pozyskać nowe.
Kolokwia ustne? Zależy do kogo trafisz. W zależności od tego jakich miało się obecnie przydzielonych asystentów można było iść na kolokwium ze świadomością, że nie masz możliwości by je zaliczyć. Było kilka osób które ciągle konsekwentnie zaniżały punktację, zadawały pytania spoza zakresu materiału lub wręcz z tematów, które będą omawiane później. Na pierwszym kolokwium ze grzbietu (w październiku) zostałam zapytana o struktury z głowy (kolokwium w grudniu) i kończyn (kolokwium w maju). Tak samo od nastroju asystenta zależy, czy zada ci więcej pytań, czy wyzeruje cały zakres jednym pytaniem. Katedra wprowadziła odgórną punktację i sposób oceniania, ale i to nie było respektowane przez niektórych asystentów.
Asystenci? Rosyjska ruletka, tyle że grana z jedną pustą komorą i pięcioma nabitymi. Na cały rok i trzy rotacje prowadzących tylko jedna para na 6 chciała nas czegokolwiek nauczyć (ćwiczenia odbywały się 2x w tygodniu, czyli w tygodniu mieliśmy dwie różne pary asystentów). Przechodziliśmy chyba przez wszystko. Mobbing, seksizm, nieprzestrzeganie statutu, celowe uwalanie studentów, losowe pytania spoza materiału, nieprzychodzenie na zajęcia, zaniżanie punktów, celowe wprowadzanie studentów w błąd... z pewnością mogłabym znaleźć więcej przykładów, ale nie o to chodzi. Nie mówię, że wszyscy asystenci są źli - broń Boże, zdecydowana większość to bardzo doświadczeni nauczyciele z dobrym podejściem i szczerymi chęciami do pomocy, ale te kilka negatywnych przykładów rzuca cień na resztę.

Byliśmy pierwszym rocznikiem po zmianach w Katedrze i nowe władze testowały na nas swoje dziwne pomysły. Zasady oceniania i punktacji zmieniały się dynamicznie a organizacyjnie panował wielki chaos. Studenci musieli przygotowywać seminaria z wyznaczonego zakresu materiału, a następnie prezentować je na ocenę. Uzbierane punkty liczyły się do zaliczenia przedmiotu i oceny końcowej. Chyba nie muszę mówić jaką wartość dydaktyczną ma materiał wygłoszony przez studenta, który nie ma zielonego pojęcia o czym właściwie mówi. Musiałam opisywać i tłumaczyć struktury o których w większości słyszałam pierwszy raz w życiu, a reszta grupy to wszystko zapamiętać, bo obowiązuje nas to na kolokwium. I tak przez pół wszystkich zajęć. W rezultacie grupa musiała uczyć się tego materiału na własną rękę, a cenny czas ćwiczeń, który mogliśmy wykorzystać na korzystanie ze zwłok traciliśmy na prowadzenie prezentacji w power-poincie. No ale przecież się nie uczymy, prawda? :)

Gdyby nie podejście Katedry Anatomii, ocena byłaby zdecydowanie wyższa.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Nie angażowałam się jeszcze w koła naukowe bo na pierwszym roku nie ma to jeszcze sensu. Karta biblioteczna kosztuje przysłowiowe grosze, IFMSA jak to IFMSA - udaje że coś robi, kampus uczelniany jest dość nowoczesny i wygodnie się tam uczy, sama niejednokrotnie spotykałam się w bibliotece. Można wynająć małą salkę konferencyjną do nauki - robiliśmy tak czasami całą grupą na zaliczenia zdalne. Jak ktoś chce działać społecznie albo udzielać się w samorządzie, to ma ku temu dobrą okazję. W gazecie studenckiej

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony uczelnia jest dość prostudencka i raczej nikt nie chce nam zrobić krzywdy, z drugiej są katedry i asystenci, którzy wprowadzają w to wszystko niemały zamęt. O studentach raczej nie będę się dużo wypowiadała - każdy rok jest inny. Pomimo że czasami zdarzy się klasyczny donos do dziekana, kłótnia na grupie czy inne dzikie akcje to jako rocznik żyjemy całkiem dobrze. Starości grup i bazownicy trzymają wszystko za mordę i uważam że jesteśmy wewnętrznie świetnie #zorganizowani. Studenci są tak zaszczuci anatomią że wszyscy wylądowali w równie nieciekawej sytuacji i jakoś udało nam się wszystkim zmobilizować. W mojej grupie ludzie bardzo różni, było kilka zgrzytów, parę osób zrezygnowało w ciągu roku, ale nie było tragedii.

Jak jest z mieszkaniem?

Poznań jest dość drogi do życia, nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja we wrześniu ale zgaduję że na pewno taniej jak jest już nie będzie. W tym roku mieszkałam z koleżanką na obrzeżach Poznania, ale po pierwszym roku chce zrezygnować z uczelni i raczej będę szukała czegoś bliżej kampusu.

Życie w mieście

Komunikacja miejska działa świetnie, ale jest jedną z najdroższych w Polsce. Poznań jest świetny do życia, jakbym nie studiowała medycyny to pewnie mogłabym polecić jakieś lokale, a tak to widuję je tylko na relacjach na insta znajomych z innych kierunków :)

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Mogłam wybrać lepiej, ale mogłam też trafić znacznie gorzej. Za rok powinno być lepiej jak teraz, bo Katedra Anatomii wyczerpała już na nas limit złych pomysłów.