Farmacja, Uniwersytet Medyczny w Białymstoku (UMB) - opinia studenta IV roku studiów stacjonarnych

2

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Książki nieprzydatne, trzeba kupić notatki i z nich się uczyć. Są to przedmioty wprowadzające, które się wykuwa i zapomina więc nie należy podchodzić do tego ze strachem. Warto uczyć się porządnie botaniki(nie jest to przedmiot prowadzony sensownie niestety i wiedza jest tam bardzo chaotycznie przekazywana) i to nie na wykuj zapomnij bo będzie potem łatwiej na farmakognozji na III roku, która jest przedmiotem trudnym do zaliczenia. Ilość nauki w stosunku do liceum zależy od tego ile się uczyłeś w liceum (ja uczyłam się sporo i to systematycznie bo zależało mi na maturze). Ja uczyłam się w sumie podobną ilość czasu. Weekendy można mieć wolne (poza tygodniami z jakimś kolokwium), więc nie jest źle. Trochę też zależy od tego czy wszystko chcesz zaliczyć w pierwszym terminie czy nie. Niestety z roku na rok jest coraz gorzej. Po prostu na farmacji czujesz jakbyś był cały czas hartowany i każdy poprzedni rok przygotowywał Cię do następnego (ale nie pod względem wiedzy a na zasadzie wzrastającej trudności). Pewnym przełomem jest 3 rok, który niejako dzieli ludzi na tych, którzy te studia skończą i na tych którzy z nich zrezygnują- wtedy wchodzi technologia postaci leku(ważny, ale też obszerny i nie dla wszystkich łatwy przedmiot) i pierwsze praktyki zawodowe. Ogólnie jest ciężko na późniejszych latach znaleźć czasami dla siebie parę godzin na odpoczynek. Wymagania są duże... Od 3 roku niektórzy ludzie nie wyrabiają psychicznie(na tych studiach jakakolwiek nieobecność dłuższa na zajęciach nawet usprawiedliwiona zwolnieniem lekarskim może skończyć się dla ciebie jakimś warunkiem, który jest bardzo drogi albo powtarzaniem roku) i zdrowotnie, jest też ta świadomość że spędzili już te 2 lata więc ogólnie niektórzy (wcale nie nieliczni niestety) zaczynają korzystać z pomocy psychologa...

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Koła są ale naprawdę ciężko się im poświęcić bo jest mnóstwo chętnych a prioretyzowani są raczej studenci starszych lat dlatego często mimo bycia w kole naukowym nic praktycznego nie robisz... Poziom zajęć - wymagania wysokie ale poziom przekazywania wiedzy już niekoniecznie- różni asystenci mają różne opinie na temat różnych tematów, bo korzystają z różnych podręczników więc wiedza bywa niespójna, z niektórych przedmiotów niewiadomo z czego się uczyć, a ocenianie bywa zagadkowe. Zaopatrzenie biblioteki ubogie, np 15 egzemplarzy podręcznika na 80 osobowy rocznik... Konferencje są ale jeśli są gdzieś z zewnątrz to bywa że musisz dołożyć połowę kosztów z własnej kieszeni(choć oficjalnie jest inaczej xd). Ogólnie konferencje często odbywają się w godzinie zajęć i musisz wtedy prosić o zamianę z kimś, kto ma w innym czasie te same zajęcia lub je odrabiać czego nie polecam, bo w niektórych laborkach masz jedną szansę odrabiania na cały semestr a zawsze możesz się rozczarować. Po skończeniu studiów możesz zostać na uniwersytecie (nie polecam, w większości zakładów atmosfera pomiędzy pracownikami jest kiepska, a kierownicy wcale nie traktują zawsze swoich podwładnych lepiej niż studentów). Możesz wiadomo pracować w aptece lub próbować w jakiejś firmie farmaceutycznej czy produkującej suplementy(będzie to raczej robota papierkowa, ale możliwość jest). Można też iść na specjalizację np z toksykologii, bromatologii czy nawet psychoterapii. Ogólnie możliwości jest dużo ale po tych 5,5 latach dużo ludzi jest zmęczonych. Po prostu są to ciężkie studia i ludzie chcą mieć święty spokój i nie musieć dłużej siedzieć do godzin nocnych nad książkami więc zostają w aptece.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Naprawdę różnie. Są super asystenci i są okropni asystenci. Tylko nie chwal się że ktoś was dobrze traktuje- u nas jedna grupa tak pozazdrościła innej że złożyła fałszywy donos na asystenta (że niby podawał tamtej grupie odpowiedzi), niech to będzie nauczka. Niektórzy będą po prostu nieprzyjemni i niestety trzeba to znieść i tyle. Co do relacji między studentami - donosy. Uważaj co mówisz i komu, nawet nie żartuj, że ktoś albo to ściągasz, niektórzy przed kolokwium przynoszą wykładowcom listę osób które według nich będą ściągać. Trzeba patrzeć na to co osoby robią a nie mówią (obłuda i hipokryzja to normalność) i uważać po prostu. Wyścigu szczurów nie ma, ale relacje nie są przyjazne w większości. W zasadzie ja mam wrażenie, że ludzie zachowują się jakby byli w gimnazjum, zamiast się ze sobą porozumieć wolą się obgadać jak jakieś nastolatki. Czasami ludzie sobie pomagają, a czasami wręcz przeciwnie. Większość po prostu robi to co się jej opłaca dlatego naprawdę radzę być ostrożnym.

Jak jest z mieszkaniem?

Akademik do 550 zł za 1 osobowy pokój, ogólnie ludzie mówią że okej. Pokój w centrum od 600 zł, kawalerka od 1000 zł. Ogólnie spokojne miasto więc raczej ze znalezieniem ciszy do nauki nie ma problemu nawet w centrum.

Życie w mieście

Ogólnie w mieście mało rozrywek, niby są kluby, filharmonia, kina, lodowisko itd ale to miasto nie tętni życiem. Wieczorem nawet w centrum na ulicy spotkasz parę osób. To nie jest miejsce dla imprezowiczów. Ale jest to świetne miejsce dla osób które są z mniejszych miast i mogą obawiać się chaosu, hałasu, no i niebezpieczeństw wielkiego miasta jak Warszawa. Dojazd na zajęcia jest dobry, wszystko jest mniej więcej w tym samym miejscu(chociaż zdarzają się długie okienka między zajęciami), więc nie trzeba latać po całym mieście.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Myślę, że czytając opinie niżej natknąłeś się na parę wypowiedzi, które sugerują to co ja teraz napiszę wprost. Paręnaście osób na naszym kierunku ma stwierdzoną depresję, która jest spowodowana stresem i koniecznością częstego poświęcania swojego życia prywatnego czy rodzinnego dla skończenia tych studiów. I oczywiście możesz to zbagatelizować, ja nie znam twojego obecnego stanu psychicznego więc na pewno nie zamierzam nic przewidywać. Ja osobiście żałuję odrobinę tego wyboru, bo tak naprawdę nie wiedziałam co chcę robić w życiu a te studia nie raz dały mi w kość a skoro nie było to jakieś moje marzenie to nie mogę powiedzieć że było warto. Jeśli nie marzysz o farmacji albo nie jesteś odporny na stres i całkowicie pewny swojej psychiki to zastanów się 5 razy. Naprawdę widzę codziennie jak ludzie się męczą i jak bardzo jest im ciężko. A na uniwersytecie nie ma taryfy ulgowej, dla większości wykładowców i asystentów depresja to nie jest żadna choroba, a przyznanie się do czegoś takiego jest tylko okazją do drwin i poniżenia takiej osoby.