Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta I roku studiów stacjonarnych
Jak wygląda nauka na pierwszym roku?
Od razu dodam, że moja opinia obejmuje I semestr i początek II (do czasu zamknięcia uniwersytetu przez pandemię).
Nauka na I roku to ciągłe wkuwanie, brak czasu na życie towarzyskie (lub jego obecność, ale brak zdania przedmiotu w I i II terminie, może w III się uda (czyli maj-sierpień). Jeżeli myślisz, że matura była trudna, to jesteś w błędzie. Matura to przy studiach jeden egzamin.
Jedyny wolny czas, to ten który mamy w przerwach świątecznych, chociaż i tak trzeba się uczyć na biologię molekularną, anatomię (bo szpilki – uwalacze) i histologię – by podciągnąć sobie z niej punktację za wejściówki.
Jeżeli chodzi o przedmioty:
Biologia molekularna – chyba najmniej przydatny przedmiot na I roku, na którym uczysz się zaawansowanej genetyki i biotechnologii oraz mnóstwa zastosowań i przebiegów różnorakich badań np. PCR, ELISA, rtPCR, elektroforezy z żelach, ekstrakcji DNA z komórek, łącznie z najdrobniejszymi szczegółami: czas, startery, skąd pochodzą, jaka temperatura itd. Bazy na ten przedmiot nie wchodzą (jedna ich baza na kolokwium to, uwaga: 4000 pytań w systemie komputerowym). Nie ma tak, że „na III terminie może przepchną”, uwalą bez zbędnej zwłoki.
Prowadzący katedrę jest nieprzychylny studentom (chyba najbardziej nielubiana osoba na I roku). Przedmiot ten uwala od 20-40 osób po I semestrze – w zależności od rocznika. Nie dość, że na zajęciach są wejściówki (na szczęście można poprawiać je), to jeszcze w semestrze są dwa kolokwia, z których na pierwsze obowiązuje książka „Genomy” i "Techniki laboratoryjne w biologii molekularnej" – radzę się w nią zaopatrzyć. Genomy są dostępne na czytelni IbukLibra. Drugie kolokwium, to wiedza z wykładów, internetu i biologii komórki Albertsa. I termin to test, II to opisówka (którą zdaje bardzo niewielu), trzeci termin to test (większa zdawalność, ale stare pytania nie wchodzą w ogóle).
Nie radzę olewać sobie tego przedmiotu, bo jest on traktowany na równi z anatomią (a nawet jeszcze wyżej).
Jak trafisz na ALS’a (profesora) na ćwiczeniach, to pozostaje ci płakać. Kierownik ćwiczeń jest w porządku. Najgorsze jest to, że nigdy nie wykonasz tych testów, nie wiesz w zasadzie po co to jest, ale teorię musisz znać.
Histologia – ciężki przedmiotu, bo od dwóch i pół roku nie wchodzą pytania na wejściówkach z bazy (powtarza się może 3-5 na 20). Z relacji starszych roczników wiemy, że kiedyś był to przedmiot, na który uczyło się bazy pytań. W tej chwili musisz znać na pamięć (naprawdę!) podręcznik Sawickiego, należy też zajrzeć do Histologii Wheather’a – obie książki są dostępne przez platformę IbukLibra i E-library Elsevier, więc nie trzeba ich mieć. W danym semestrze należy zebrać 65% wymaganej liczby punktów, jeśli nie, to piszesz poprawę semestru w maju, co jest nie lada wyzwaniem. W zeszły roku to był przedmiot, z które wyleciało najwięcej osób.
Sama histologia jest nudna, pytają o szczegółowe białka w głupkowatych mikrokosmkach itp. Nie uczysz się na ćwiczeniach żadnych praktycznych rzeczy (np. preparatyki histologicznej – co przydaje się w pracy lekarza hematoonkologa), ale teorię z niej musisz znać!
Pod koniec, gdy uzyskasz już te 65% wymaganej liczby punktów, zdajesz egzamin praktyczny z 70-kilku szkiełek, które przerabiałeś na zajęciach w ciągu roku. W zależności od tego, na jakiego wykładowcę trafisz, to albo masz średnio, albo trudno – nie zdajesz.
Dużym utrudnieniem jest fakt, że pytania na egzaminie/wejściówce są układane poprzez „zaznacz fałszywe/prawdziwe”, odp. A i C są poprawne – z 20 pytań robi się 100, ponieważ każdy podpunkt trzeba rozpatrywać indywidualnie.
Najgorsze przychodzi na początku lipca, kiedy jest egzamin teoretyczny, który od dwóch lat zdaje niewielka liczba osób. II i III termin jest lżejszy, na III jest już znacznie łatwiej. W porównaniu do Biolo-srolo, przedmiot ten wypada na plus.
Anatomia – uważam, że ten przedmiot jest dość ciężki w Katowicach. Porównując wymagania Wrocławia/Szczecina, gdzie są moje znajome, to nie można powiedzieć, że ŚUM Katowice traktuje anatomię po macoszemu. Widać to szczególnie na tzw. szpilkach anatomicznych, których nie zdaje znaczna liczba studentów. Jak teorię można sobie odpuścić w dużej części, tak praktycznej anatomii nie można – bo skończy się z poprawkami z sierpniu, które z relacji wyższych lat wcale proste nie są (tak jak zresztą IV terminy szpilek (sierpień) - struktury podobne do tych z II i III terminów).
Po każdym dziale są szpilki + test – 150 pytań prawda/fałsz, szpilki: 20 sztuk, od 13 jest zaliczenie.
Do anatomii potrzebny jest dobry atlas, polecam Sobott’a lub Prometeusz (wspaniały jest). Lepiej kupić dobry atlas niż stos niepotrzebnych książek. Tak jak ktoś wcześniej napisał, wiele zależy od humoru kierownika katedry anatomii.
Prowadzący są w większości bardzo mili i chętnie pomagają, jeden mało tłumaczy i dużo wymaga, a do tego czasami ciężko zrozumieć, co mówi do studentów. Czasami stawia dwóje ?
Biofizyka – na szczęście jest w niej mało fizyki, a dużo wiadomości klinicznych, potrzebnych w pracy lekarza, np. radiologia, EKG/USG, balneologia, leczenie prądami, właściwości środków myjących itd. Kierownik katedry jest kochanym, starszym panem. Wykładowcy robią kartkówki, pytają, ale krzywdy nie zrobią. Przedmiot kończy się egzaminem, który prawie wszyscy zdają, jak nie, to są II terminy ?.
Biochemia z elementami chemii – na początku powtórka z liceum: liczenie stężeń, pH, obliczanie dawek leków (ćwiczenia). Teoria: spektrofotometria UV, węglowodory i inne bzdury z matury (nie wiem po co to powtarzać). Jako, że zajęcia mieliśmy on-line, to uniknęliśmy tego mordoru. Zobaczymy co zrobią na II roku.
Inne przedmioty:
- anatomia radiologiczna – nie warto jej sobie odpuszczać, bo trudno później ją poprawić (brak czasu, nieogarnięcie katedry). Zajęcia są b. ciekawe, praca ze zdjęciami RTG, rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa – masz już z tym styczność na anatomii. Trudno oblać ten przedmiot, wystarczy przejrzeć prezentacje.
- genetyka – taka lżejsza biologia molekularna, zależnie kto prowadzi zajęcia, bardziej nastawiona na aspekty kliniczne, dlatego dobrze się tego uczy.
- historia medycyny i etyka lekarska – przedmioty są fajnie i luźno prowadzone (dyskusja), nie sprawiają problemów.
- pierwsza pomoc z elementami pielęgniarstwa – fajny przedmiot, są wejściówki (wystarczy raz przeczytać dany temat), forma ćwiczeniowa, wykładowcy chcą przekazać swoją wiedzę studentowi.
- podstawy badań naukowych – przedmiot „z pupy”, nie wiadomo co na nim robić, czego wymagać, na szczęście bezproblemowe zaliczenie.
- informatyka – wystarczy przeczytać seminaria (2) i się ją zda (są kolokwia ze statystyki).
- język angielski – luźny przedmiot, nie zdasz, to poprawiasz. Prowadzący są mili i krzywdy nie robią.
- fakultet neurodydaktyka – trzeba zrobić swoje i iść (zapomnieć). Nic nie wyniosłam z tych zajęć, na szczęście nie robią problemów.
Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?
Duże, jest bardzo dużo kół naukowych, studenci prężnie działają. To wszystko dopiero od III/IV roku studiów, bo wcześniej nie masz czasu by porządnie zjeść, a co dopiero działać w kole naukowym. Na Śląsku jest bardzo dużo szpitali, każdy znajdzie coś dla siebie.
Większość studentów chce być zwykłymi lekarzami-praktykami, więc nie interesuje nas to, że SUM jest na którejś tam pozycji z listy Szanghajskiej, jeśli uczelnia jest kiepska sama w sobie - prawie ostatnie miejsce w rankingu pisania LEK'u (piszący po raz pierwszy, sesja jesienna).
Jaka atmosfera panuje na uczelni?
Pomaganie sobie, dobry kontakt pomiędzy latami – każdy jest w tym samym bagnie i bez pomocy innych trudno się tutaj utrzymać. Bez pomocy starszych lat i ich notatek nie da rady. To samo w grupach, każdy trzyma się razem, pomagamy sobie.
Jak jest z mieszkaniem?
Są drogie, tak samo jak Wrocław. Radzę szukać w obrębie Katowic-Ligoty, bo komunikacja miejska to porażka, a samochodem – stoisz w korkach. Polecam akademiki, są w miarę nowe, dość spokojne, przede wszystkim blisko.
Za pokój jednoosobowy w mieszkaniu trzeba liczyć około 1000 zł (w okolicy SUM).
Życie w mieście
W środku miasta dużo klubów, jest gdzie wyjść, zabalować, czy masz na to czas? Nie, na I i II roku tylko w święta/ferie.
Nie jest to tak klubowe miasto jak Wrocław/Poznań/Kraków, ale każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki
Uczelnia ma stare zaplecze, wszędzie widać niewyremontowane pokoje/sale/zakłady/katedry. Wydaje mi się, że uczelnia wydaje mało pieniędzy na to, w jakich warunkach student/pracownik studiuje/pracuje. Jeżeli ktoś jest estetą, to nie tutaj.
W mojej opinii uczelnia powinna być III/IV wyborem. Lepsze warunki znajdziecie w małych miastach z kierunkami lekarskimi, nie wyprujecie sobie flaków i nie stracicie zdrowia psychicznego.
Uczelnia wyciąga ze studenta wszystko, ale w zamian mało daje.
Gdybym jeszcze raz miała wybór, to poszłabym do Opola, bo mam taką samą odległość, a wiem, że komfort studiowania jest większy, a i miasto tańsze.
Dodać należy, że zanieczyszczenie i szarość dookoła bardzo utrudniają życie tutaj, jeszcze bardziej pogarszają nastrój.
TU JEST NAPRAWDĘ CIĘŻKO!