Opinie o uczelniach

Stale poszerzana baza opinii o kierunkach studiów i uczelniach z całej Polski. Znajdziecie tu m.in. opinie z uczelni medycznych, technicznych i humanistycznych.
Baza zawiera subiektywne, anonimowe opinie. Jeżeli nie zgadzasz się z opinią na temat swojej uczelni - napisz własną.

Znalezionych opinii - 632

Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta VI roku studiów stacjonarnych

1

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Bardzo dużo nauki, szczególnie na drugim semestrze. Dużo zbędnych zaliczeń i stresu.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Mały rozwój osobisty, uczelnia uniemożliwia dodatkowe zajęcia. Prowadzący w większości nie mają czasu na studentów, egzaminy na szóstym roku to dramat organizacyjny!

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Zależy od grupy, ale prowadzący komplikują życie. Dużo zbędnych zaliczeń, tzw. Wejściówki które do niczego się nie wliczają, jedynie mogą pomóc Ci powtórzyć zajęcia.
Zbędne zaliczenia bloku, pytania które nie służą przygotowaniu do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Wieczna nagonka władz uczelni i dodawanie pracy bez sensu.
Pisanie próbnego Leku w innym mieście, tylko po to żeby "odbębnić", bo pytania wyjęte z książki do Leku, którą wszyscy przerabiają.

Jak jest z mieszkaniem?

Drogo, ceny jak w wielkim mieście, a miasto bez perspektyw. Jedynie kino, centrum handlowe, jedna kawiarnia i basen.

Życie w mieście

Niebezpiecznie, duża patologia w Zabrzu.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Lepiej wybrać Wrocław lub Poznań.

Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta VI roku studiów stacjonarnych

1

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Pierwszy rok jest szokiem, jeśli chodzi o ilość materiału, który trzeba przyswoić. Prawda jest taka, że żaden normalny człowiek nie jest w stanie tego zrobić, więc pozostaje tylko liczyć na to, że wykładowca zapyta Cię akurat o to, co wiesz. To i tak może być złudne, bo większość wykładowców tylko czeka na Twoje potknięcie żeby Cię oblać i udowodnić swoją wyższość. Jeśli chodzi o wolny czas, to wszystko zależy od Ciebie. Są ludzie, którzy dzień i noc tylko się uczą, a są tacy co imprezują. Jak to przekłada się na oceny? Różnie, na ŚUMie wszystko jest loterią, zależy na kogo trafisz i jaki ta osoba ma aktualnie nastrój. Na egzaminach jest podobnie - zależy kto Cię pilnuje na sali, jak dobrze idzie Ci ściąganie lub strzelanie.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Zajęcia na 1-3 roku bardzo wymagające, odpytają Cię ze wszystkich najmniej istotnych szczegółów anatomicznych, histologicznych i molekularnych. Będziesz wkuwał wszystkie cytokiny, kaskady, enzymy. Po co? W sumie po nic, ale to ŚUM, nie warto pytać o cel. Wszyscy robią co trzeba, bo i tak nic się nie da zmienić. Na 4 roku nastąpi ogólne rozluźnienie, już nie trzeba uczyć się dzień i noc, są tylko takie tygodnie, że masz cięższy blok z wykładowcami - psychopatami, którzy budują swoją sławę i poczucie wyższości ilością uwalonych studentów. Wtedy możesz zacząć pracować, bo to zazwyczaj robią studenci 4 roku, masz też więcej czasu na życie towarzyskie. Większość czasu na zajęciach spędzisz podpierając ścianę i czekając na lekarza (możesz wtedy nadrobić zaległości towarzyskie w grupie, ale uważaj, żeby nie plotkować za głośno, bo zaraz przyjdzie wkurzona sekretarka oddziału, że jesteście za głośno). Lekarz-prowadzący zajęcia widząc tłum studentów na korytarzu wywróci oczami, skomentuje: "Ile was tu jest? Czemu was jest tyle w sekcji?", a potem zabierze Was z mniejszym lub większym entuzjazmem na jakieś ćwiczenia lub długą prelekcję w małej, dusznej sali. Czasem znajdzie się jakiś lekarz, który zobaczy w studencie człowieka, coś pokaże, wytłumaczy, ale jednak większość do takich nie należy. Tematy prelekcji czy wykładów są różne - niektóre bardziej, inne mniej przydatne. Ale koniec końców wszystkiego trzeba nauczyć się samemu. Z takiego założenia też wychodzą wykładowcy, którzy często najpierw robią zaliczenie, a potem jakiś swój wykład. Lepiej też nie zadawać pytań, bo różnie może się to skończyć. Niby nie ma głupich pytań, ale za to przecież są głupi studenci, którzy te pytania zadają. Jeśli chodzi o bibliotekę, to zapomnij, że uda Ci się wypożyczyć jakąś książkę. Zazwyczaj jest kilka egzemplarzy na 300-400 studentów. W czytelni panie o skamieniałych twarzach prześwietlą Cię wzrokiem, czy przypadkiem nie masz w kieszeni batonika i próbujesz go przemycić, żeby spędzić 5 godzin nad jedynym najnowszym egzemplarzem książki wymaganej na zajęciach. Konferencja studencka, czyli SIMC to kwintesencja ŚUMu: w komisjach wykładowcy czekający na twoje potknięcie, wzajemne wpisywanie się do prac, których nawet nie przeczytałeś i na koniec wręczenie nagród, gdzie cały czas nagradzane są te same osoby. Później to one dostaną stypendium rektora, które jest 2 razy wyższe od stypendium socjalnego (ok. 1200 vs. ok. 600 zł). Ta kwota została wywalczona przez elitę, jaką jest samorząd STN (organizatorzy SIMC). Nie dziękuj. Koła naukowe to skomplikowana instytucja, a właściwie to nie, działa na takich samych zasadach jak wszystkie szpitale kliniczne, czyli na zasadzie monarchii absolutnej. Na szycie jest profesor, władca katedry, władca oddziału. Potem docenci, doktorzy, a gdzieś tam daleko studenci. Władza decyduje o tym czy możesz pisać pracę i na jaki temat (chociaż czasem jest możliwość zaproponowania własnego, zależy od katedry). Jak już ją napiszesz, to w publikacji twoje nazwisko będzie może trzecie - po kierowniku katedry i opiekunie koła. Ale to Cię tak nie razi przecież, przynajmniej nikt na kole Cię nie poniża jak na co dzień na zajęciach. Całe studia zafundują Ci taką traumę, że albo zostaniesz podobnym do swoich wykładowców psychopatą, który gardzi innymi ludźmi (kto z nas nigdy nie był u takiego lekarza?), będziesz musiał przez kilka lat chodzić na terapię (w sumie to możesz już zacząć zbierać pieniądze) albo - jeśli jesteś bardzo mało wrażliwym człowiekiem, będziesz chciał tylko jak najszybciej skończyć tą uczelnię, żeby potem zapomnieć o wszystkich tych absurdach.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Atmosfera jest trudna do wytrzymania, nawet ludzie o stalowych nerwach dochodzą tutaj do szczytów swojej frustracji. Wielu moich znajomych dostało na tych studiach nerwicy i depresji. Niektórych absurdów systemu, jakim jest ŚUM nawet nie da się opisać. Znaleźć tu można różne formy mobbingu: nękanie, ograniczenie możliwości wypowiadania się, nieuzasadnione krytykowanie łącznie z używaniem wulgaryzmów wobec studentów (tu cytaty: "co ty tu k***a robisz?", "chyba cię popier*****o"), wyśmiewanie, a także zadawanie do nauki ogromnych ilości wiedzy, bez podawania szczegółów zaliczenia, egzaminy z najrzadszych chorób i najmniej istotnych wiadomości, zaliczenie zależne od nastroju prowadzącego (bardzo częsta przypadłość). Jeśli chodzi o atmosferę w grupie, to zazwyczaj zaczyna się dobrze, z początku wszyscy są razem w tym bagnie, ale z czasem atmosfera na uczelni przekłada się na kontakty w grupie, ludzie zaczynają odnosić się do siebie z pogardą i wywyższać się. Wyścig szczurów jest taki dosyć ukryty, niby nikt się nie stara, ale teksty typu "nic nie wiem" i "nic się nie uczyłem" zazwyczaj padają z ust, tych, co uczyli się najwięcej (tak jak w liceum).

Jak jest z mieszkaniem?

Ceny mieszkań i wynajmu są stosunkowo wysokie na Ligocie (dzielnica, w której mieści się ŚUM) w porównaniu do centrum Katowic czy innych dzielnic. Standardy też pozostawiają wiele do życzenia, często w przyzwoitej cenie znajdziesz tylko mieszkanie rodem z PRL. Ogólnie też mieszkań jest mniej niż studentów, których co roku na ŚUMie przybywa. Ciężko też o miejsce w akademiku, ale tam przynajmniej ceny nie są wygórowane.

Życie w mieście

Zajęcia w większości są na Ligocie, czasem w okolicach lub w innych miastach. Dojazd autobusem z centrum na Ligotę i z Ligoty w godzinach szczytu (czyt. prawie zawsze) zajmuje od 40 min do godziny. Opłaca się jeździć pociągiem (ok. 10 min z centrum) mimo tego, że na ŚUM ze stacji Ligota jest ok. 25 min piechotą. Raz na pół godziny jeżdżą też autobusy ze stacji. Na Ligocie nie ma zasadniczo nic ciekawego. Są dwie Biedronki, lokalne sklepy, las, szpitale no i ŚUM. Mieszkają tu starsi ludzie i studenci. Jeśli nie boisz się dzików to możesz sobie spacerować po lesie w wolnym czasie. W centrum są różne formy rozrywek dla studentów, ale po zajęciach rzadko komu chce się tam jechać.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Wiem, że pewnie chcesz zostać lekarzem - swoją drogą zastanów się dobrze, czy chcesz temu poświęcić całe swoje życie, bo tak to jednak będzie wyglądać i to z początku za śmieszne pieniądze. Pewnie nie myślisz o tym mając 19 lat, ale kiedy coraz bliżej Ci do 30, a dalej muszą utrzymywać Cię rodzice, to czujesz pewną frustrację. Jeśli jednak dalej czujesz, że to jest właśnie spełnienie Twoich marzeń, to idź na jakąkolwiek inną uczelnię, dla własnego zdrowia. Wiem, że wizja ŚUMu, którą przedstawiłam nie wygląda kolorowo i chociaż jest to oczywiście moja prywatna opinia, myślę, że nie ma w niej przesady. Po 6 latach straconych na tej uczelni frustracja narasta do takiego stopnia, że mało jest dobrych rzeczy, o których można napisać.

Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta V roku studiów stacjonarnych

1

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Pierwsze dwa lata są tragiczne. Mało czasu na pracę i życie towarzyskie. Zakuwanie - zdawanie - poprawa- zakuwanie... i tak w kółko. Pierwszy rok wydawał się ciężki (u mnie jeszcze mocno cisnęli z biofizy), ale drugi był trzy razy gorszy. Człowiek w piątki miał ochotę wlać w siebie hektolitry alkoholu albo się zabić - na myśl o kolejnym poniedziałku. Od trzeciego roku jest lepiej, mam czas na pracę i na znajomych.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Poziom zajęć to dno, strata czasu. Poza tym gnębienie studentów. Nieliczne katedry traktują studenta jak człowieka.
Zaopatrzenie biblioteki: za mało egzemplarzy na taką liczbę studentów.
Koła i konferencje: tutaj bardzo dobrze jest, mnóstwo kół i możliwości rozwoju, za pracę w kołach można dostać stypendium (niskie - kilka stów miesięcznie, ale zawsze to coś i miło zostać wyróżnionym).
Jeśli chodzi o pracę, to uważam, że nie ma z tym problemu, zwłaszcza na śląsku.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Atmosfera jest tak beznadziejna, że nie dam rady tego opisać słowami. Wykładowcy są chamscy, wymagają bóg wie czego. Wyścigu szczurów nie zauważyłam jakoś szczególnie, ale najgorsze jest to, że pozjeżdżali się ludzie z różnych stron - banany, snoby itd., zatem nie sposób tu nawiązać przyjaźnie. Ja się cieszę, że dzięki covidowi nie muszą widywać tych oszołomów na codzień. Dlatego warto pielęgnować przyjaźnie z pracy, liceum, z osiedla itp. Ja na szczęście wychowałam się na śląsku, więc jestem cały czas blisko przyjaciół, rodziny i mieszkam z chłopakiem - w przeciwnym razie NIGDY BYM TU NIE STUDIOWAŁA.

Jak jest z mieszkaniem?

Mieszkam w miejscu oddalonym od Zabrza o niecałe 15 km - 15 min drogi i miejsce to nie ma związku ze studiami, po prostu mieszkam tu od zawsze, więc w tej kwestii się nie orientuję.

Życie w mieście

Nie znam życia w Zabrzu, znajomi z Zabrza zawsze przyjeżdżali do mojego miasta do pubów/klubów. Wiem jedynie, że tak jak w miastach ościennych są galerie i siłownie. W Katowicach jest bardzo fajne życie zarówno dla fanów siedzenia przy piwku jak i dla tych tańczących, Gliwice też niczego sobie, w Bytomiu kilka klimatycznych pubów w okolicy rynku. Poza tym latem jest gdzie wyskoczyć w plener - mnóstwo lasów, jezior w obrębie 30 km. Ale zaznaczam, że mi jest łatwiej, bo jestem kompletnie niezwiązana z ludźmi z uczelni - mam swoje życie, mnóstwo znajomych w okolicy, rodzinę itp.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Nigdy bym tu nie studiowała, gdyby nie fakt, ze na śląsku trzymają mnie ludzie i praca i kocham śląsk, nie chciałam się stąd nigdy ruszać, ale uczelnia to dno i wodorosty. Współczuję ludziom, którzy tu przyjechali sami studiować. Także jak nic was innego nie trzyma na śląsku to omijajcie szerokim łukiem. Jednośnie sam śląsk polecam jako późniejsze miejsce zamieszkania - dużo możliwości pracy praktycznie w każdym sektorze, fajna społeczność itp.

Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta I roku studiów stacjonarnych

2

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Uwaga – opinia dotyczy WYDZIAŁU LEKARSKIEGO W KATOWICACH. Przestrzegam przed czytaniem opinii z Zabrza, bo dwa wydziały bardzo się różnią.
Próg zaliczenia ze wszystkiego (nieważne czy zaliczenie, czy egzamin to 65% lub 70%), inne uczelnie: od 50 do 60%.

Nie ma porównania pod względem nauki liceum/studia. To, co było wymagane na maturę z biologii/chemii (miałam 160parę punktów) jest wymagane na przedmiocie „Biologia molekularna”.
Nauka odbywa się przez każdy dzień tygodnia, po kilka godzin, weekendów nie miałam wolnych (raz w miesiącu na dwa dni do domu, uczyłam się w nim).
Wolny czas był tylko w święta. Zdawałam w II-III terminach (mimo ogromnej ilości nauki).
Zdawalność potrafi być na poziomie 0% (układ krążenia z Histologii – nikt nie otrzymał 14 pkt. w grupie 22 osobowej, albo anatomii (sprawdzian praktyczny – szpilki – II termin klatki piersiowej: kilka osób (bodaj 4) na 80.
Tu I terminy są dla superinteligentnych, obrytych osób.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Poziom zajęć: od najniższego (biologia molekularna) tj. zajęcia odbywają się w rytmie: kartkówka, sprawdzenie jej, bawienie się mikroskopem (wielka nuda), prezentacja studenta (trzeba włożyć w nią dużo pracy), 5-10 minut prezentacji prowadzącego (bo to już wiecie, było trzeba to przeczytać na dzisiaj).
Histologia: dużo tłumaczą, pytają się czy rozumiesz, pomagają, anatomia to samo (na 5).

Biblioteka: bardzo dużo książek do wypożyczenia, ogromny minus na czytelnię w środku miasta (30 minut jazdy, co najmniej!), czynna do 19.00 (gdy inne uniwersytety medyczne mają je czynne do 24.00), brak skanerów do książek (są jakieś małe, dobre do skanowania notatek).
Konferencje: niby są, ale nie ma centrum kongresowego (Poznań, Warszawa, Kraków).

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Atmosfera komunizmu i lat 70’-80’. Tylko toalety są wyremontowane i pachnące, sale mają stare krzesła, na tablicach pisze się jeszcze kredą. Sami wykładowcy przyznawali, że odkąd kończyli tę uczelnię, zmieniło się wyposażenie wyłącznie o dodanie rzutnika.
Jeżeli studiowałeś na nowoczesnej uczelni (Gdańsk, Poznań, Warszawa), to będzie płakać.
Ostatnio wyremontowano z zewnątrz budynki na kampusie – Ligocie. We wnętrzu (można spokojnie wejść z ulicy) jest bardzo paskudnie.

Jak jest z mieszkaniem?

Akademiki: dla polskojęzycznych – są tanie (około 400 zł, ceny podane na stronie internetowej), nowo wyremontowane, dość spokojne [pod koniec tygodnia są imprezy, głownie starsze lata lekarskiego i Wydział Nauk o Zdrowiu {które nic nie robią}]. Dla anglojęzycznych są obskurne w środku, ale mają jednoosobowej pokoje i są droższe.
Ceny mieszkań: 800-1200 na pokój jednoosobowy (co na tak zanieczyszczone miasto [po 700% normy zanieczyszczenia w okresie listopad-marzec] jest bardzo wysoką ceną. Moje znajome płaca tyle w Gdańsku. Polecam mieszkanie np. na osiedlu Frańciszkańskim (blisko uczelni, ale drogo [dobry standard]).

Życie w mieście

Centrum miasta jest ładne (Galeria Katowicka, ulica Mariacka, Szkolna, Mickiewicza, SuperSam).
Komunikacja miejska to tragedia (stare tramwaje, mało linii tramwajowych), żadnej linii tramwajowej na kampus Ligocki. Autobusy dość nowe, często jeżdżą, ale stoją w korkach [dojazd z Ligoty do centrum do tragedia, korki są tak ogromne, że lepiej mieć auto od trzeciego roku wzwyż]. Ceny biletów są znośne. Nie ma dojazdów na zajęcia przez pierwsze dwa lata (prócz jednych zajęć w szpitalu na Francuskiej). Wszystkie zajęcia odbywają się na kampusie.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

W Katowicach wylatujesz przez anatomię (nie ma tak lekko, jak w Zabrzu). Od razu radzę zacząć się uczyć praktycznej anatomii [rozpoznawanie struktur], bo nie zdacie „szpilek”, przez co nie podejdziecie do egzaminu. Książki: Anatomia człowieka Tom I - IV - Olgierd Narkiewicz. Szpilki składają się z 20 struktur na każdą część ciała. Egzamin praktyczny: 50 struktur.
Przedmioty:
Biologia molekularna: kolokwiów zaliczeniowych (są dwa w semestrze) nie zdało 37 osób [dane ze strony katedry], pożegnały się z uczelnią w styczniu, lub wzięły warunek [około 3000 zł]. Co tydzień kartkówka, do wyrycia mnóstwo białek, szlaków przekaźnikowych, durnych procesów naprawczych u bakterii. Książki: Genomy Brown oraz Biologia komórki Alberts’a.
Histologia: co tydzień wejściówka, zbierasz punkty. Jeżeli nie zbierzesz wystarczającej ilość, to piszesz poprawę semestru pod koniec maja. Należy znać słowo w słowo wybrany dział Histologia – W. Sawicki. Największy uwalacz na SUM’ie, trudny egzamin praktyczny: do rozpoznania 10 szkiełek na 70kilka [które przerabiane były przez cały rok] + 8 wybranych szczegółów na tych szkiełkach.
Biofizyka - piękny przedmiot, prostudencka katedra, super prowadzący.
Pozostałe przedmioty to pierdoły (prócz pierwszej pomocy i radiologii).

Kierunek lekarski, Śląski Uniwersytet Medyczny (ŚUM) - opinia studenta III roku studiów stacjonarnych

4

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Rok I:
- ciut cięższy rok od trzeciego, ale minimalnie
- anatomia i biologia molekularna/genetyka przyjemna - wszyscy zdają, banki siadają często, jak ktoś się uczy to i zdaje w pierwszych terminach - ok. tygodnia nauki wystarczy żeby zdać na coś więcej niż 3,5
- biofizyka - dużo traci się czasu na zajęciach (jak w sumie wszędzie), zaliczenia zależne od prowadzącego, ale do przeżycia (kiedyś za czasów docenta M. była gorzej) - egzamin też raczej z tych łatwiejszych - dużym plusem jest świetna organizacja i klarowność materiału - egzamin zdany w I terminie po 2 dniach nauki
- chemia, czyli najbardziej bezsensowny przedmiot na I roku, niby ma przygotowywać studentów do biochemii, ale prawda jest taka, że NIE MA NIC Z TYM WSPÓLNEGO - tj. trzeba wyryć na pamięć rzeczy, do których nie ma się żadnego kontekstu, a przez to nauka wygląda podobnie jak kucie na histologię, choć jest łatwiej (mniej materiału)
- histologia to jakiś nieśmieszny żart, podejście do studenta na "wyjebce", ilość zbędnej nauki aż kole po oczach, zaliczenia w stylu "albo wiesz prawie wszystko albo idziesz na drugi termin" (choć zależne od prowadzącego, bo niektórzy pytają o kompletne ogólniki - patrz prof. G. i prof. W., a inni każą cytować książkę z każdym przecinkiem - prawie każdy z tytułem dr), wykłady bezsensowne, bo wielki pan profesurz W. bawi się w kardiologa i fizjologa, choć po drugim roku i kursie fizjologii muszę powiedzieć, że owy kozaczek jest aż zabawnie niedoedukowany, a jego wiedza z zakresu fizjologii jest na poziomie ratownictwa medycznego, przy czym twierdzi, że - uwaga, cytat - "jestem jedynym immunohistochemikiem w Polsce i to co ja tu robię, to robi cały ośrodek w Niemczech, a ja tu sam to robię", a także mówi, że jest kardiologiem, choć ma tylko I stopień z chorób wewnętrznych - do tego jest bardzo nieprzyjemny, pyskaty, zaczepny i uważa się za boga medycyny, a jego wykłady są żałośnie przygotowane i często można usłyszeć "ja w sumie nie wiem co mam wam powiedzieć bo robiłem X, a kazali mi poprowadzić wykład" lub "no tam ten, coś te białko, zapomniałem jakie, hmmmm, ale dobra, to nie jest ważne, idziemy dalej". Egzamin nasz był trudny, ale teraz jest światło w tunelu przez zmianę kierownika ćwiczeń (od 2018 roku), przez co egzamin 19' był łatwiejszy - ucząc się regularnie, tworząc 400 stron notatek w wordzie, które przerobiłem, zdałem egzamin na 74% (3,5)
- pozostałe gówno przedmioty - mało nauki raczej, do zdania i bez fajerwerków, choć raczej nudne

Rok 2:
- najgorszy rok w tym tryptyku cierpienia - pożegnałem 25% osób z grupy (głównie przez biochemię)
- biochemia - zajęcia nudne, nauki bardzo dużo, największym minusem jest mała przejrzystość materiału, który trzeba opanować - np. jest 30 stron o temacie X, Y i Z, a pytanie na egzaminie będzie o coś, co było tylko wspomniane i nie było rozwinięte, ale skoro było to coś wspomniane, to przecież powinniśmy poszukać o tym informacji w innej literaturze, np. z kardiologii lub hematologii, bo przecież to biochemia, prawda? Mój rok miał jeszcze system punktowy z ćwiczeń, seminariów i zaliczeń zbiorczych, więc nie dostawało się oceny a punkty BEZ MOŻLIWOŚCI POPRAWY (max 100 na semestr, a 60 żeby zaliczyć semestr). Seminaria nasze były wysoko punktowane, dlatego trzeba było regularnie się uczyć na nie - od 2019 roku nie ma punktów, a są oceny, a waga ocen z seminarium jest znikoma, dlatego już nie trzeba się na nie uczyć, tj. jest już łatwiej jeśli chodzi o tą formę zaliczeń, ale testy zbiorcze nadal są jakąś kpiną ze studentów - np. w 2019 roku zdawalność I terminu z I testu zbiorczego to 10-20% - ale jest teraz możliwość poprawy. :))). Egzamin jak zbiorcze, ciężki (bo np. pytają o samą klinikę i zmiany biochemiczne, choć tego w podręczniku nie ma lub jest tylko ciut wspomniane - tj. z podręcznikiem w dłoni i wykładami NIE DAŁO SIĘ ODPOWIEDZIEĆ NA NIEKTÓRE PYTANIA), po 3 tygodniach nauki egzamin zdany na 3,5 (zdawalność roku - 40%), kolejne terminy podobnie trudne lub ciut łatwiejsze. Katedra kompletnie nieprzyjazna studentowi, jak ktoś przyszedł sprawdzić swoją pracę to spotykał się z odpowiedzią "lepiej dla pana/pani, ażebyśmy tej pracy nie pokazywali teraz, bo będzie gorzej", a wykłady to ściana tekstu przepisanego z podręczników. W czasie semestru są dwie zbiorcze (od 19' można je poprawiać, są 2 terminy poprawkowe) - nie zda się przynajmniej jednej to idzie się na rozbuja z semestru, nie zda się go? Jest poprawa pod koniec roku, jak się nie zda to powtarza się rok i przedmiot. Komisyjny egzamin wszyscy uwalili, bo tak zdecydowała pani prof. B. jeszcze zanim się owy komis zaczął
- immunologia - zajęcia nudne, zaliczenia raczej łatwe, jeden z przyjemniejszych przedmiotów na II roku, banki raczej siadają, egzamin do zdania, większość prowadzących jest spoko, ale niektórzy są równie mili jak prof. B. z biochemii
- fizjologia - królowa II roku, nauki bardzo dużo, banki czasem siadają, a czasem nie, seminaria na 5 pytań, max 5 punktów, żeby zdać trzeba mieć 3 pkt, lepiej napisać cokolwiek niż nie napisać nic, WARTO SIĘ KŁÓCIĆ O PUNKTY - szczególnie u dr K. i dr G. (kilka razy uratowało mi to dupę, raz nawet z 1,5 pkt wybrnąłem na 3,5 pkt! U innych prowadzących gorzej, np. prof. J. i dr S. u nich z 2,5 pkt ciężko wyjść na 3 pkt, ale zdarza się), jeśli nie ma się czasu na naukę, to lepiej przeczytać temat ze zrozumieniem niż kuć na pamięć wszystko, katedra dobrze zorganizowana (jak biofizyka z I roku lub i lepiej), wykłady też dobrze zrobione, czytelnie, rzeczowo. Egzamin: I termin średni, II termin piekło, III termin łatwy - analogicznie jest z seminariami (ciężkość i ilość podejść) - przeważnie, bo pan profesor ma ulubione tematy i z nich III terminy niekoniecznie są łatwe (np. krążenie). I termin egzaminu zdała 1/3 roku (1/2 miała dopuszczenie), II termin egzaminu zdało 15% zdających przy progu 55%, a III termin praktycznie wszyscy - 95%+. Komis do zdania - zdawalność 60% zdających
- diagnostyka laboratoryjna - wszyscy zdają, robią nawet 5 terminów egzaminu, przedmiot prowadzi katedra biologii molekularnej, więc jest całkiem przyjemne, choć można tu spotkać seksizm w najczystszej postaci - na zajęciach ustnie pytani są tylko faceci, ale raczej bez konsekwencji. Testy do zdania (5 pytań ABCD/E z reguły z danego tematu)
- inne gówno przedmioty - raczej spoko, raczej mało nauki

Rok 3:
- mikrobiologia - taka łatwiejsza biochemia - pytania z dupy i równie ważne dla przyszłego lekarza, choć katedra milsza, podejście "musicie pamiętać, że w 5-10% pytań są błędy, więc musicie napisać tak, żeby mieć zapas punktów" - i pogadane. Wykłady raczej mało konkretne, jednak nadal nie tak beznadziejne jak w przypadku biochemii. Niby to ta sama katedra, która prowadzi immunologię na 2 roku, ale jednak dużo więcej wymagają. Prowadzący różni, dr S. jest złoty, reszta od średnio przyjaznych po dziwiaków, którzy będą wmawiać, że się czegoś nie powiedziało, choć się powiedziało. Zaliczenia ustne na każdych zajęciach, co trzecie zajęcia zaliczenie pisemne. Ciężkość ustnych - zależy od prowadzącego, a zbiorcze średnie lub raczej jedne z tych cięższych.
- farmakologia - bardzo przyjemna katedra, prostudencka, jasno określone czego się uczyć, wykłady całkiem dobre, jest kilku świrusów na katedrze, ale jednak większość jest mega w porządku - i nawet świrusy nie robią problemów z poprawami, więc jest to raczej przyjemny przedmiot - zaliczenia ustne lub pisemne, w zależności od prowadzącego, kierowniczka katedry jest przekochana
- patofizjologia - najnudniejsze zajęcia na świecie, 5-7 h siedzenia w ławce, zaliczenia raczej łatwe, katedra ma wywalone
- patomorfologia - ciekawsze zajęcia niż patofizjo, katedra bardzo prostudencka, zaliczenia łatwe
- chirurgia - katedra ma wywalone, zajęcia nudne a czasem nie, prawie wszyscy zdają, poprawy to koszmar (bo katedra ma wywalone, dlatego można czekać nawet 5 h na to, aż dohtur zejdzie kazać nam napisać testy z chirurgii z LEPu) - jak się ktoś odzywa na zajęciach to dostaje zal i tyle, aktywnym grupom z reguły zaliczenie bloku jest darowane. Najciekawiej jest w przychodni, na oddziale nuda, na bloku nudna i seksizm, albo pokazy anestezjologia imieniem Zbysiu, który jest największym cwaniaczkiem, jakiego spotkacie do 3 roku, a pewnie i później - uwielbia udowadniać studentom, że gówno potrafią, zadaje pytania z geografii, a potem wychwala akupunkturę i "medycynę staropolską/chińską" - prawdziwa komedia. Chirurdzy na bloku zawsze pytają o anatomię, zawsze.
- interna - katedra ma wywalone, czasem trzeba jechać do Kato, żeby pocałować klamkę w szpitalu na Ligocie, albo posłuchać o tym, że w sumie to nauka jest ważna - zaliczenie do zdania
- pediatria - zajęcia najciekawsze, widać, że zależy katedrze, lekarze chodzą i pokazują bombelki, omawia się przypadki itp., zaliczenie przez test
- inne gówno przedmioty - jak zwykle, nudne, do zdania i bez szału

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Zajęcia różne, choć raczej ma się poczucie straty czasu, kół naukowych wiele, każdy coś znajdzie dla siebie, raczej jest dobrze z tym na ŚUMie.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Doktor Kłosok z katedry fizjologii jest najcudowniejszym człowiekiem do 2 roku jakiego spotkacie, naprawdę się stara i wysyła z chęcią materiały, z pozostałymi różnie bywa.

Jak jest z mieszkaniem?

Tanie: w średnim i wysokim standardzie na Helence za pokój: 500-650 zł, w centrum 600-900 zł.

Życie w mieście

Nic, dojazdy spoko, w centrum jest dużo siłowni i galerii, ale poza tym to cisza. Plusem jest pociąg do Kato (15-20 min) i Wrocławia (ok. 1 h)

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Pierwsze lata nie są zbyt przyjemne, dziekanat jest kompletnie nieogarnięty, dziekan jest anty studencki, jak i większość katedr - z wyjątkiem Biologii Molekularnej, Patomorfologii i Anatomii. Spotkacie się z seksizmem (w obie strony), nieprzespanymi nocami i snami, w których będziecie widzieć drogę zewnątrzpochodną krzepnięcia krwi, miny studentów są raczej smutne i w stylu "chcę umrzeć, WTF, jak mogli o to zapytać?!".

Kierunek lekarski, Uniwersytet Opolski - opinia studenta I roku studiów stacjonarnych

5

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Pierwszy rok nie jest piekłem jak na dużych uczelniach medycznych. Wiadomo, że czasem trzeba przysiąść do nauki bo wymagana wiedza sama się w głowie nie pojawi a materiału jest zbyt dużo by nie uczyć się systematycznie ale jest czas wolny, sporo ludzi chodzi regularnie na siłownie, wraca do domu ect. Nie mamy na szczęście modułów.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Zajęcia w większości na plus, są nowe preparaty/ szkiełka z histologii, mikroskopy i elektronika - wszystko działa bez zarzutu, podczas zajęć są na stołach atlasy. Są osoby które mają wszystkie książki z biblioteki. Koła naukowe są, działa również IFMSA.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Wykładowcy w większości przychylni, można podejść zapytać/dopytać. Rzetelnie przekazują wiedzę.

Jak jest z mieszkaniem?

Akademik jak akademik, warunki nie najgorsze. Ogromną zaletą jest minimalny dystans do uczelni.

Życie w mieście

Wszędzie można dotrzeć pieszo. Blisko uczelni jest galeria Solaris z kinem, basen, kilka siłowni. Ceny nie wygórowane. Wieczorami i w weekendy nie ma dużych imprez masowych, miasto mało rozrywkowe ale zawsze można jechać do Wrocka.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Nie żałuję i nie mam zamiaru się przenosić.

Kierunek lekarski, Gdański Uniwersytet Medyczny (GUMED) - opinia studenta II roku studiów stacjonarnych

5

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Nauki jest sporo, ale mi najwięcej czasu zajęło przystosowanie się do nowej rzeczywistości. Nie chodziłem do renomowanego liceum, więc kiedy nagle znalazłem się wśród samych ludzi ,,skazanych na sukces'' to mnie to przytłoczyło. W Gdańsku na pierwszym roku postrach sieje anatomia, histologia też jest trudna, ale katedra jest dość prostudencka. Pamiętam jak na immatrykulacji katedra anatomii chwaliła się, że w Gdańsku jest najtrudniejsza anatomia w Polsce. Niestety średnio 1/3 roku tego przedmiotu nie zdaje i musi go powtarzać bez możliwości pójścia na drugi rok. Mimo tego nie oznacza to że trzeba uczyć się non stop. Ja uczyłem się średnio 3-4 godziny dziennie i pozwoliło mi to na zdanie egzaminów w czerwcu. Bardzo ważne jest, żeby znaleźć sposób na wydajną naukę. Mi zajęło to prawie 3 miesiące. Dopiero na trzecim kolokwium w lutym udało mi się uzyskać liczbę punktów przekraczającą próg 60%. Od drugiego roku jest o wiele łatwiej, bo każdy wie jak postępować i często śmiejemy się, że po pierwszym roku czujemy się nietykalni.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Uczelnia zapewnia duże możliwości rozwoju. Przy uczelni działa wiele kół naukowych. Dodatkowo GUMed może pochwalić się pięknymi szpitalami, w którym odbywają się zajęcia kliniczne jak również część zajęć przedklinicznych. Jeśli chodzi o sam kierunek to o pracę nie trudno bo lekarzy brakuje.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Na uczelni panuje dość przyjazna atmosfera, ale większość osób ocenia ją negatywnie przez pryzmat podejścia katedry anatomii do studentów. Po pierwszym roku jest naprawdę w porządku, a im większy mamy kontakt z lekarzami praktykującymi tym jest fajniej.

Jak jest z mieszkaniem?

Cena pokoju jednoosobowego w mieszkaniu wynosi około 800-1000 zł w zależności od standardu. Cena pokoju w akademiku jest wyższa.

Życie w mieście

Zajęcia odbywają się praktycznie w jednym miejscu, co powoduje że nie tracimy czasu na dojazdy. Gdańsk to ładne miasto i ma bardzo korzystne położenie, ale każdy musi sam ocenić czy mu się podoba. Komunikacja miejska działa sprawnie.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

GUMed to uczelnia, która stawia studentom wysoki poziom wymagań co można uznać za zaletę, jednak czasami przykro jest uczyć się szczegółów, o które na większości uczelni nawet nie wspominają. Dodatkowo nie ma mowy, że na głównym przedmiocie egzamin będzie co roku składał się z podobnych lub tych samych pytań, a na wielu uczelniach to norma zapewniająca wysoką zdawalność egzaminu.

Kierunek lekarski, Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (CM UMK) - opinia studenta IV roku studiów stacjonarnych

4

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Wbrew niektórym opiniom anatomię wspominam bardzo dobrze. Przedmiot wymagający, ale bez problemu dało się zdać ucząc się na bieżąco cały semestr (zdałam na 4 nie powtarzając nic do egzaminu). Młodszym rocznikom polecam mniej donosów, a więcej pokory. Doktor ? nie jest wcale aż taki zły, był opiekunem naszego roku, bronił studentów i wstawiał się za poprawiającymi.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Zaopatrzenie biblioteki jest marne ale jest dużo kół naukowych, dzięki którym można się dokształcać. Jeśli ktoś chce się rozwijać to są możliwości.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Wiadomo, że im starszy rocznik tym więcej pojawia się nieuczciwych zachowań. W porównaniu do innych uczelni medycznych atmosfera jest super przynajmniej na moim roku i jest wymiana materiałów.

Jak jest z mieszkaniem?

Życie w Bydgoszczy jest dużo tańsze niż w Łodzi, Warszawie itp. Nie ma problemów ze znalezieniem mieszkania, ceny w restauracjach /klubach też są przyzwoite.

Życie w mieście

Miasto jest dobrze skomunikowane i dojazd na zajęcia jest bezproblemowy. Jeśli ktoś ma ochotę jest dużo form spędzania wolnego czasu, od 3 roku jest więcej czasu na dodatkowe zajęcia, koła naukowe i inne formy aktywności. W mieście też jest dużo form spędzania wolnego czasu m. in. kluby tematyczne, stowarzyszenia religijne itp.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Nie żałuję wyboru CM UMK. Młodszym rocznikom polecam załatwianie wszelkich wątpliwości z kierownikami katedr, a nie od razu z dziekanatem (naprawdę większość katedr to doceni). Jedyne zastrzeżenie dotyczy zajęć praktycznych (moim zdaniem jest ich za mało) ale to jest niestety problem wszystkich uczelni medycznych.

Kierunek lekarski, Pomorski Uniwersytet Medyczny (PUM) - opinia studenta II roku studiów stacjonarnych

4

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Na pierwszym roku nauki jest naprawdę bardzo dużo. Oczywiście czas na przyswojenie wiedzy jest sprawa indywidualną, ale dla osoby bez nadludzkich umiejętności szybkiego uczenia się jest ciężko. Histologia i anatomia, które górują na pierwszym roku są specyficznymi przedmiotami a ich nauka wygląda inaczej niż nauka biologii w liceum. Ucząc się codziennie anatomii przez kilka godzin ja i koleżanka zdałyśmy egzamin, który był naprawdę trudny - pozornie jednokrotnego wyboru.
Na zajęcia z histologii student musi przyjść przygotowany bo przed zajęciami piszemy wejściówki z danego materiału. Jednak zakład histologii jest przyjazny studentowi a nauczanie w nim jest na bardzo wysokim poziomie. Zajęcia prowadzone są w sposób interaktywny na komputerach.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Możliwości rozwoju są duże. Jeżeli ktoś tylko chce może brać udział w kołach studenckich, pisać prace, uczestniczyć z zajęciach akademickiego klubu sportowego, wstąpić do IMFSy i wyjeżdżać na wymiany zagraniczne.
Jak chodzi o poziom zajęć to jest różnie, zależy od prowadzącego. Ale ogólnie w pierwszych latach studiów lekarskich jest raczej sama teoria więc i tak samemu trzeba siedzieć w książkach.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Pomagamy sobie, ludzie są naprawdę mili, często razem wychodzimy. Wyścigują się raczej jednostki.

Jak jest z mieszkaniem?

W akademiku są bardzo dobre warunki, można się uczyć i spokojnie mieszkać. Ceny w zależności od standardu - "jedynka" 600 zł, "dwójka" 500 zł.

Życie w mieście

Szczecin nie jest najpiękniejszym miejscem na Ziemi, ale większość zajęć na I i II roku jest w jednym miejscu - na Pomorzanach. Komunikacja miejska jest okej - autobusy i tramwaje. Dużo imprez akademickich które organizuje Parlament Studencki odbywa się w bardzo fajnych klubach. Są tez spokojne miejsca na herbatę czy kawę ze znajomymi.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Ogólnie polecam PUM, ale żeby przejść te studia trzeba naprawdę włożyć dużo pracy i zdrowia.

Kierunek lekarski, Uniwersytet Medyczny w Łodzi - opinia studenta I roku studiów stacjonarnych

5

Jak wygląda nauka na pierwszym roku?

Nauki jest dużo i więcej niż w liceum co niespecjalnie powinno dziwić, jednak jej ilość na spokojnie można ogarnąć przy dobrej organizacji. Jeśli chodzi o anatomię to książek do wyboru jest wiele z których można się uczyć, od Bochenka, przez Moora, Grey'a po ukochane przez wielu studentów Skawiny. Na histologii obowiązuje Zabel chociaż są osoby korzystające z Sawickiego co jest mile widziane u asystentów tego przedmiotu. Na naukę anatomii oczywiście spędza się najwięcej czasu w ciągu tygodnia, jednak satysfakcja z jej nauki jest zdecydowanie największa. Zajęcie z anatomii są prowadzone 2 razy w tygodniu po 2h i 15 minut, histologia raz w tygodniu po 2h 15 minut. Wykłady są nieobowiązkowe jednak na anatomię ze względu na świetnego profesora ludzi jest dużo. O innych przedmiotach rozpisywać się nie będę ale na 1. semestrze, o czym warto wspomnieć, strach budził moduł chemiczno-fizyczny, który został "oblany" przez dużą rzeszę studentów pierwszego roku. Jest to przedmiot do zdania ale trzeba być naprawdę solidnie przygotowany.

Jak oceniasz możliwości rozwoju jakie daje uczelnia i/lub wybrany przez Ciebie kierunek?

Poziom zajęć uważam za wysoki. Asystenci z reguły są pomocni i mają bardzo dużą wiedzę (oczywiście znajdą się małomówni czy wredni ale nie jest to duża liczba). Biblioteka jest nowoczesna i dobrze wyposażona. Konferencji jest od groma tak samo jak kół naukowych (aktywnie działających jest około 80), każdy znajdzie coś dla siebie. Możliwości rozwoju po kierunku lekarskim zna każdy więc nie będę się nad tym rozpisywać.

Jaka atmosfera panuje na uczelni?

Wyścigu szczurów nie odczułem, większość roku sobie pomaga, mamy naprawdę świetną i zgraną społeczność oczywiście poza wyjątkami, które lubią uprzykrzać życie innym i donosić regularnie do dziekanatu ;). Co do podejścia asystentów i wykładowców uważam, że są pomocni. Zawsze zostają po wykładzie aby odpowiadać na pytania studentów.

Jak jest z mieszkaniem?

Łódź jest chyba najtańszym miastem wojewódzkim w Polsce a na pewno jednym z najtańszych. Ceny mieszkań w porównaniu do Gdańska, Poznania nie mówiąc o Warszawie są naprawdę niskie.

Życie w mieście

Łódź wśród ludzi ma nieprzychylną opinię. Sam składając "papiery" do Łodzi byłem pełen obaw co do miasta (nigdy w Łodzi wcześniej nie byłem, tylko o niej słyszałem). Miasto jednak uważam za bardzo ciekawe. Jest pełno miejsc gdzie można spędzić wolny czas, samo miasto jest duże, wręcz lepiej mi się tu spędza czas niż np w Poznaniu.

Własne uwagi, spostrzeżenia, wskazówki

Wyboru nie żałuje, poznałem naprawdę fajne osoby, w mieście jest co robić a kierunek mimo że wymagający to ciekawy.

Strony